Gdy znajdowałam się już pod drzwiami Daviny, zapukałam cicho, a po chwili usłyszałam głos młodej czarownicy mówiący, że mogę wejść.
- Cześć- powiedziałam gdy zauważyłam, że Davina siedzi w pokoju wpatrując się w ścianę. Było jej to ulubione zajęcie, więc wcale się nie zdziwiłam że to robi.
- Cześć Caroline- uśmiechnęła się. Była szczęśliwa, że ktoś do niej przyszedł. Nie mogła zrozumieć, dlaczego siedzi sama.
- Nudno ci tu, co?- spytałam.
- Tak, ale przywykłam już do tego.- Odpowiedziała. była lekko zdezorientowana i bardzo zawstydzona.
- Chyba trzeba to zmienić-zaśmiałam się, patrząc na jej reakcje. - Chodź, oprowadzę cię po mieście, pokażę ci wszystko. Pójdziemy na dyskotekę. Tu są najlepsze.
- Nie mogę wyjść. Przecież wiesz, wiedźmy dalej na mnie polują. Klaus mi nie pozwoli. - Odpowiedziała przerzucając swój wzrok na mnie.
- Przecież jesteśmy daleko od Nowego Orleanu, poproszę nawet Klausa, jak będzie trzeba -Przerwałam, bo do pokoju wszedł Kol śmiejąc się.
- Poprosisz? - Popatrzył na mnie rozbawionym wzrokiem, po czym przeniósł wzrok na Davine,
- No dobra, postawię go przed faktem dokonanym, ale to to samo, jakbym go prosiła więc nie widzę problemu - To co? - spytałam - Kol pójdzie z nami- popatrzyłam a ona potwierdził to kiwając głową- i weźmiemy też Rebekah. Zabiła by nas gdybyśmy poszli bez niej
Davina zaśmiała się, nie wiedząc co odpowiedzieć..
- Dobra, niech będzie! - Poddała się unosząc brwi do góry.
- Okay, to chyba do 19 się wyrobimy, co ?- spytałam.
Obydwoje kiwnęli głowami, po czym Davina powiedziała.
- Nie mam się w co ubrać, poza tym, nigdy nie byłam na imprezie.
- Pożyczę ci coś. Zawsze musi być ten pierwszy raz - powiedziałam - Kol, powiadom Rebekah o tym, że wychodzimy na imprezę, niech się zacznie szykować, a ty Davina chodź ze mną.
Dziewczyna sprawnie zeskoczyła z łóżka i podeszła do mnie, a Kol zniknął. Zaprowadziłam Davinę do swojego pokoju i pokazałam jej zawartość swojej szafy.
- Wybierz co chcesz. - uśmiechnęłam się - Idę załatwić ci pozwolenie .
*
- Nie- powiedział uniesionym głosem Klaus.
- Ale nie rozumiem dlaczego? - również się uniosłam.
- Caroline, wiedźmy polują na Davinę, na ciebie poluje też dużo osób. Nie możecie wyjść - odpowiedział.
- Powiedziałeś, że będziesz ją chronił, ale dasz jej też trochę wolności.
- Nie - powiedział stanowczo. Ruszył w stronę drzwi wyjściowych, ale stanęłam mu na drodze.
- Proszę cię, Klaus. - popatrzyłam na niego błagalnie - Nie rozumiesz, że wtedy może nam pomóc. Nie będę jej zastraszać tak jak ty, poza tym nic nam się nie stanie, Kol i Rebekah idą z nami.
Patrzył na mnie kręcą głową.
- Niech będzie - powiedział odpuszczając w końcu. Uśmiechnęłam się i chciałam odejść, ale zatrzymał mnie głos Klausa:
- Co czyni moich braci lepszymi ode mnie?
Po krótkim zastanowieniu znałam już odpowiedź.
- Są dla mnie mili i mnie nie okłamują.
*
- Wyglądasz super - krzyknęłam, patrząc na olśniewającą Davina wyglądała ślicznie. Miała na sobie niebieską sukienkę do połowy ud i czarne szpilki do kompletu, oraz przygotowany przeze mnie makijaż.
- Na pewno? - zapytała.
- Zaufaj mi.. - Zaśmiałam się. - Znam się na tym, możemy iść?
Davina popatrzyła na mnie i kiwnęła głową twierdząco.
Schodząc po schodach usłyszałam rozmowę Klausa ze swoim młodszym bratem.
- Będziesz ich pilnował? - zapytała hybryda .
- Na pewno będę, obiecuję. - odpowiedział.
W ten czas wraz z czarownicą zeszłyśmy już na dół. Kola wzrok zatrzymał się na Davinie, jednak po chwili zamrugał kilka razy i uśmiechnął się w moją stronę. Wydawało się to dla mnie trochę dziwne, ale nie za bardzo zawracałam sobie teraz tym głowę.
- Gdzie Rebekah? -zapytałam przerywając tą niezręczną ciszę.
- Czeka już w aucie i jest bardzo poddenerwowana - oznajmił Kol.
- Może lepiej chodźmy już. - powiedziałam. Już prawie wyszłam z domu, gdy zatrzymał mnie Klaus.
- Caroline, możemy porozmawiać? - zapytał łagodnie.
- Śpieszy mi się - odpowiedziałam. ,, To zajmie chwilkę", powiedział w myślach i popatrzył na mnie.
- Zaraz do was dojdę - uśmiechnęłam się w stronę czarownicy - O o ci chodzi? - zapytałam pierwotnego, kiedy już zostaliśmy sami.
- Przepraszam ciebie za to, co stało się ostatnio.
- Masz na myśli jak wyrzuciłeś mnie przez okno i jak zasztyletowałeś swojego własnego brata z mojego powodu? - powiedziałam lekko już poddenerwowana. Hybryda jednak nie odezwała się, tylko dalej na mnie patrzyła swoim ciepłym wzrokiem. - Rozumiem, że żałujesz, ale nie chcę o tym teraz rozmawiać. Nie chcę zepsuć sobie imprezy, porozmawiamy później - chciałam odejść, jednak Klaus stanął przede mną łapiąc mnie za rękę.
- Powiedz przynajmniej, że mi wybaczasz - błagał.
Nie chciałam dużej być na niego zła i nie chciałam tam już stać.. Uśmiechnęłam się do niego, całując go lekko w policzek, po czym odsunęłam się i znalazłam w aucie.
*
Rebekah całą drogę zadawała mi pytania na temat Klaus.. Pogodziliście się?. Co jest po między wami?. Nie odpowiedziałam jej na ani jedno, nie miałam ochoty.
Po chwili znajdowaliśmy się już pod dyskoteką i głupie pytania się skończyły. Uśmiechnęłam się nie patrząc na nikogo i skierowałam się w stronę muzyki dochodzącej ze środka budynku w którym znajdowała się dyskoteka.
- Dowodziki- Powiedział bramkarz, psując moje szczęście.
- Wpuścisz nas u nie będziesz o nic pytał. - Popatrzyłam w jego oczy. Miałam dowód, Rebekah i Kol, pewnie też, ale gorzej z Daviną.
- Wpuszczę was i nie będę o nic pytał. - Odpowiedział otwierając nam przejście. Zaśmiałam się pchając do środka Davine. W środku było multum ludzi mimo młodej godziny.
- Zapoznajcie się z tym, a ja pójdę po drinki. - Rozglądnęłam się. - Rebekah ?
- Dla mnie tęczówkę z wódą.
- Okay.. Kol?/
- Dużą wódkę z Colą.
- Davina ?- Zwróciłam się w jej strone,... Była lekko zamieszana.
- Dla mnie nic. - Po chwili odpowiedziała.
- Daj spokój.. - Zaśmiałam się. - Jest impreza, jest picie.. Polecam Ci wódkę z colą i sokiem owocowym.. co ty na to ?
Pomachała twierdząco głową, nie chcąc już się ze mną sprzeczać.
- Zaraz wracam. - Skierowałam się w stronę baru zostawiając ich samych w niezręcznej sytuacji.- Poproszę tęczówkę z wódka i wódkę z Colą i dwa razy wódkę z cola i sokiem owocowym. - Uśmiechnęłam się.
- Dowodzik proszę. - Powiedział barman szczerząc się do mnie.
Bez hipnotyzowania już podałam mu dowód z uśmiechem. Przeglądnął, oddał i poszedł robić drinki. Usiadłam lekko znudzona przy barze, szukając wzrokiem pierwotnych albo Daviny. Po chwili wypatrzyłam Rebekah, która tańczyła nie z jednym kolesiem, ale z 3... Typowa ona, pomyślałam śmiejąc się. Zerknęłam na Davine która razem z Kolem siedziała na fotelu w ciszy. Znowu zaczęłam się śmiać... Zachowywali się jak dzieci, chociaż Davine rozumiem, ale Kol ??
- Proszę.. - Powiedział barman.. Popatrzyłam na niego, potem na drinki.. Zapłaciłam mu i podeszłam do stolika gdzie oni siedzieli..
- Oto wasz drinki. - Uśmiechnęłam się - Gdzie ta Rebekah ?
- Tu jestem. - Usłyszałam głos pierwotnej za sobą.. Zabrała tęczówkę i popatrzyła na mnie.
- No to za szczęście. - Powiedziałam.
- Za szczęście - Powtórzyli.
*
Zabawa była fajna i przyjemna. Jednakże dla mnie nie było idealnie. Davina tańczyła z Kolem, Rebekah z jakimś facetem, a ja tak na prawdę nie tańczyłam sama, ale nie mogłam przestać myśleć, o Klausie.
- Wiecie co ?- Powiedziałam. - Nie dobrze mi.. - Podeszłam w stronę Kola. - Wracam do domu.
- Odprowadzić cię ?- spytał pierwotny.. Chciałam, żeby mnie odprowadził, ale za dobrze bawił się z Daviną, nie mogłam tego popsuć.
- Poradzę sobie. - Posłałam mu uśmiech. Pożegnałam się z nimi i wyszłam.
Byłam pijana, nawet bardzo jak na wampira, ale w dalszym ciągu kontaktowałam bez problemu, dlatego skierowałam się w stronę domu... oby nie było Elijah, pomyślałam.
Po chwili byłam już pod domem, a połowa alkoholu ze mnie spłynęła Światło paliło się tylko w salonie. Weszłam po woli i zastałam Klausa siedzącego i malującego coś ze szklanką Burbona.
- Jest Elijah ?- zapytałam przerywając niezręczną cisze
- Nie ma, wyjechał gdzieś.. - Odpowiedział.
Odwróciłam się kierując się chwiejnym krokiem na schody.
- Caroline. - Odwróciłam się. - Powiedź mi czy między nami jest w porządku.
Popatrzyłam na niego, po czym znajdowałam się już przy nim, całując go gwałtownie. Nie myślałam o niczym, liczyło się tu i teraz.. Był zaskoczony.. Oddał pocałunek, ale po chwili mnie odsunął.
- Jesteś pijana. Jutro będzie żałowała. - Powiedział patrząc na moją reakcję.
- Nie jestem pijana. Wiem co robię i czego pragnę.
On popatrzył na mnie nie rozumiejąc do końca co właśnie powiedziałam.. Ja też tego nie rozumiałam, ale po chwili wszystko stało się tak szybko.. Byliśmy już w jego sypialni... Ciuchy leżały obok, całkowicie się w sobie zatraciliśmy..
--------------------------------------------------------------
Taaadaaam..
Mam nadzieję, że nie zawiodłam no i jest KLAROLINE..
Następny za tydzień.
Rozdział boski!
OdpowiedzUsuńJa czytam ale nie komentuję.
I'm sorry.
Masz ogromny talent jak z tond do Marsa i spowrotem. Może i dalej!
Rozdział no.. Boski normalnie! Co tu dużo gadać jak jest fenomenalny!
Szybko dawaj nowy <3
//Tami G.
PS. Zapraszam do siebie:
kickinit-bo-to-wiecej-niz-przyjazn.blogspot.com
Uhuhuhu! Jeeeeju! Super rozdział! Słodkie oczka Caroline i już Klaus się zgadza, heeeeeh. No i wymyśliłaś kogoś dla Kola, Davina. W sumie to pasuja do siebie (może i nie, ale mi się podoba) tylko, żeby w TO wróciła prawdziwa postać Kola to już będę w niebie.
OdpowiedzUsuńScena Klaroline, cud, miód, malina! Heeh, i jak zawsze;
-Będziesz tego żałować
-Nie będę.
No ciekawe co będzie dalej, czekam, czekam, czekam (haaah, skacowana Caroline obudzi się obok Klausa! hahahhaha, nie wiem jak wymyślisz, ale wiem, że będzie świetne :*)