sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 25 { Zależy, czy wręcz przeciwnie ? }

* Klaus, Narrator.
Hybryda siedział teraz w swojej rezydencji w Nowym Orleanie. Była ona duża, a wręcz ogromna. Pierwotnemu jednak to nie przeszkadzało. Był zamyślony i zaślepiony władzą, którą pragnął zdobyć w tym mieście. Lecz niestety nie było to takie proste, jak na początku mu się wydawało. Cholerne wiedźmy nie pozwalały mu przejąć tego, nie pozwalały aby kolejny wampir rządził ich miastem. Wolały żyć wolno, bez żadnych zakazów, nie chciały opuszczać tego miejsca ze względu no to, że tylko tam miały dostęp do magii.
Klaus po chwili siedzenia i nudzenia się, wpadł na genialny pomysł zdobycia władzy. Bez zastanowienia się dobrze, w dobrym tempie dla swojego gatunku, udał się w wyznaczone miejsce.
*
Po chwili znajdował się pod cmentarzem, ba którego niestety nie mógł wejść żaden wampir chyba, że został zaproszony, co nie było często spotykane. One nienawidziły wampirów, tak samo jak wampiry ich. A zwłaszcza Klausa. Pierwotnej rodzinki, po za Elijah, wiedźmy nie lubiły najbardziej. Jedynie Elijah był wampirem, któremu można było ufać, dlatego czasami, w nagłych wypadkach był pomocny dla nich.
Pierwotny wkurzył się kiedy, odbił się od niewidzialnej bariery.
- Sophie. - Krzyknął głośno, jednak nie usłyszał nic w odpowiedzi.
- Klaus Mikaelson. - Po chwili odezwał się głos za jego plecami. Hybryda odwrócił się wolno, a po chwili jego mina wykrzywiła się.
- Celest. - Powiedział wściekły. Zabił ją, pamięta to. - Co za niespodzianka. Elijah pewnie by się ucieszył, gdyby cię zobaczył.
Ona bez wahania przeszła przez bramę, tak aby  w razie czegoś, uchronić się przed Klausem. Wiedziała do czego wampir jest zdolny i wiedziała również, że jej czary nawet go nie zabolą.
- Strach zawsze zostanie twoją słabością. - Zaśmiał się.
- A twoją Caroline. - Również się zaśmiała. Pierwotny wkurzony, znowu próbował wejść na cmentarz, jednakże tak jak poprzednim razem dobił się od ściany i upadł, lecz bardzo szybko wstał. - Do wiedzenia Klaus. Pozdrów Elijah. - Uśmiechnęła się i odeszła w głąb cmentarza.
Po chwili wampir wpadł na kolejny genialny pomysł. Ten nie wypalił, a więc... postanowił porwać Davinę. Wiedział gdzie się znajduje, a więc od razu skierował się w tą stronę. Po chwili zadzwonił telefon, a na ekranie wyświetlił się napis Elijah.
K: Czego potrzebujesz, bracie?
E : Musisz wrócić.
K: Elijah, mam teraz coś ważnego do zrobienia, nie zawracaj mi głowy
E: Ważniejszego niż Caroline.. ?
Cisza w słuchawce.
E: Zaatakował ją.
K:Kto?
E: Tyler. Zdążyłem ustalić, że ktoś go zahipnotyzował. Zgaduje, że Mikael.
K: Będę jutro.
Nie mówiąc już nic więcej, wyłączył się i skierował się w stronę kościoła, gdzie właśnie znajdowała się Davina.
*Caroline, Narrator.
Wampirzyca siedziała właśnie w grillu, z Rebekah, która robiła jej za opiekunkę.
- Ciekawe ile czasu minie za nim ktoś znowu mnie zaatakuje. - Powiedziała znudzona.
- Po to tu jestem. Mój brat jest tchórzem dlatego wyjechał, to wszystko ze zdobyciem władzy to przykrywka. Bał się zacząć czuć. - Odpowiedziała blondynka 
W tym momencie pierwotna dostała sms'a którego od razu odczytała.
- Elijah nauczył się pisać sms'y - Zaśmiała się. - Klaus wraca.
 Serce młodej wampirzycy podskoczyło, po czym stanęło. Nie mogła oddychać, a Rebekah patrzyła na nią nie wiedząc o co chodzi.
- Muszę się napić. - Oznajmiła młoda wampirzyca i podeszła do baru.
*Klaus, Narrator. 
Pierwotny wszedł właśnie do kościoła, gdzie znajdowała się młoda wiedźma. Nie patrząc na nikogo, wszedł na górę schodami i zapukał do jej drzwi.
- Witaj Davina. - Powiedział Klaus,. Czarownica z początku wystraszyła się, ale po chwili jej mina była już normalna.
- Zakładam, że ty jesteś Klaus- Odpowiedziała młoda dziewczyna. Klaus spróbował wejść do niej, do środka, ale niestety odbił się od bariery, znowu.
- Zaprosisz mnie. - spytał lekko wkurzony jednak nie dał po sobie tego poznać.
- Wejdź- Odpowiedziała i odsunęła się kawałek.
- Pewnie już wiesz, że Marcel  nie żyje- zatrzymał się. Mina dziewczyny nie zmieniła się, dalej była obojętna.- Sam go zabiłem.
Po chwili Klaus pożałował, że powiedział to co powiedział, ponieważ z dużą mocą został odepchnięty na  ścianę. Zaśmiał się wstając z podłogi, lecz nic jej nie zrobił, zawsze miał słabość do dzieci.
- Rozumiem cię -...- ale musiałem uratować... kogoś. - zawahał się.
- Tak wiem. W sumie to powinnam Ci podziękować. Marcel trzymał mnie tu na siłę, choć zapewniał mi ochronę.
- Ja cię ochronie kochana. Zaufaj mi
* Caroline
Siedząc w dalszym ciągu w barze, byłyśmy zalane już całkiem. Jednak nie za bardzo przejmowałam się tym. Fakt, że Klaus jest już w drodze, że wraca, był przerażający. Miałam nadzieję, że jednak nie przyjedzie.
- Myślę, że już na wystarczy.- Przerwała Rebekah.
- Co ty ?. Ja dopiero się rozkręcam - Powiedziałam odchodząc od naszego stolika, idąc w stronę baru.
- Nie możesz się rozpijać dlatego, że Klaus wraca. - Rzuciła, znajdując się koło mnie.
- No to patrz - zaśmiałam się perfidnie.
- Daj spokój Caroline, wracajmy już. - Odpowiedziała. Widziałam w jej oczach lekki strach. Czy Klaus mógłby jej coś zrobić przeze mnie ?
- Dobra wracajmy - Uległam.
*
Po chwili znajdowałyśmy się już w domu, gdzie Elijah i Kol byli bardzo zajęci rozmową .
- Więc Davina przyjedzie z nim?. Jak w ogóle udało mu si ją do tego namówić. ?- dopytywał Kol.
- Nie wiem. - Przerwał najstarszy z rodzeństwa kiedy weszłyśmy do domu. Mój wzrok utknął na Elijah, który miał bardzo dziwną minę.
- Czyli jednak wróci. - Powiedziała udając znudzenie. - Po co ?
- Nie przejmuj się Kochana. Nie mam zamiaru wchodzić Ci w drogę, tylko Cię chronić. - Powiedziałam głos za mną.
- Klaus. - Przestraszyłam się. Koło niego stała młoda brązowowłosa dziewczyna.
- Jak szybko wszyscy zrozumieją, że nic dla mnie nie znaczysz, dadzą Ci spokój, a ja wyjadę. - Zaśmiał się. Nie powiem zabolały mnie jego słowa i łatwo można było ode mnie to wyczytać, ale dałam sobie z tym spokój.
- Pewnego dnia... Zapłacisz za wszystko co zrobiłeś. Wszyscy się od ciebie odwrócą i zostaniesz sam. - Uśmiechnęłam się. - Aż nie mogę doczekać się tego dnia.
- Nikt się ode mnie nie odwróci.
- Jesteś pewien? - zapytałam. - Ja właśnie to zrobiłam.Zniknęłam. Z wampirzym tempem znalazłam się w pokoju, po czym wyciągnęłam torbę i zaczęłam pakować swoje rzeczy. 
- Co robisz? - zapytał stojący w progu Klaus. Tym razem był sam. 
- Nie widać? - zdziwiłam się. - Chyba musisz zacząć nosić okulary. 
- Odłóż to Caroline. Nie zachowujmy się jak dzieci - Naciskał. 
- Jeżeli zachowywanie się jak dziecko, rozumiesz wyprowadzkę od ciebie, to wolę zostać dzieckiem.
- Nie powiedziałem tego na prawdę. 
- A ja tak- Przerwałam mu. On stanął przede mną i zabrał mi bluzkę, którą chciałam spakować do torby.- Oddaj mi ją. - Powiedziałam lekko poddenerwowana. On zaśmiał się perfidnie po czym wziął moją bluzkę, razem z całą torbą i wywalił ją za okno. - Co ty.... 
Nie pozwolił mi dokończyć, ponieważ całym swoim ciężarem przygniótł mnie do pobliskiej ściany, a ja wywróciłam oczami. 
- Twoja typowa zagrywka. Założę, się że robisz tak wszystkim dziewczynom na których Ci NIE zależy. - Próbowałam się od niego uwolnić choć szczerze powiedziawszy wiedziałam, że nie mam żadnych szans. 
- Jesteś pierwsza. - Odpowiedział. 
- Jestem pierwsza??. - zaśmiałam się. - hmm. Nigdy nie byłam pierwszą dziewczyną faceta, na której mu nie zależy. 
- Wręcz przeciwnie. - Zatrzymał się. Popatrzyłam na niego nieobecnym wzrokiem. Fajnie powiedział mi, że mu na mnie zależy, ale wcześniej mówił co innego. 
- Jesteś okropny. - Krzyknęłam. - Czy możesz mnie w końcu puścić. 
- Za jedną małą rzecz.. 
- A mianowicie. - spytałam. 
- Chcę twojego przyznania.. 
- Przyznania..?. Na temat ? 
- Mnie. 
- Tak... To się na pewno stanie. Powodzenia. 
Klaus popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Wyglądał jak małe dziecko któremu zabrano cukierka. Zaśmiałam się dość głośno, a naszą piękną scenkę przerwała młoda brązowowłosa dziewczyna. 
- Przepraszam, po prostu.... - nie dokończyła. Była ode mnie młodsza o 2 lata, ale wyglądała jak bezbronne dziecko.. 
- Nic się nie stało.. Davina, prawda? - zapytałam patrząc na Klausa, aby mnie uwolnił. Odsunął się ode mnie, a ja powoli podeszłam do niej. - Caroline. - Podałam jej rękę, a ona uśmiechnęła się i również podała mi dłoń. Jednak po chwili zrobiło się dziwnie. Czarownica zamknęła oczy i nie chciała mnie puścić. Zdenerwowany Klaus podszedł do nas, lecz Davina była jak w transie 
Po chwili otworzyła oczy z przerażeniem i zemdlała. 
-----------------------------------------------------
No więc tak.. Kilka informacji. 
Jak już zauważyłyście rozdziały nie pojawiają się co dwa dni, bo po prostu się nie wyrabiam. Postaram się dawać częściej, ale nie obiecuje. 
teraz tak... JEŻELI NASTĘPNY ROZDZIAŁ NIE POJAWI SIĘ DO 5 MAJA( A POSTARAM SIĘ GO DODAĆ... SPRÓBUJE), TO POJAWI SIĘ DOPIERO PO 15 MAJA. BO MAM WYCIECZKĘ KLASOWĄ.. ALE POSTARAM SIĘ DODAĆ DO 5 ... 
Mam nadzieję, że was nie zawiodłam rozdziałem.. 
Miłej nocy :)

4 komentarze:

  1. Wow!
    Bardzo mi się podoba!
    Brak mi słów aby go opisać...
    Zapraszam do mnie...

    http://tamara663.blogspot.com/

    Myślę ,że zostawisz po sobie ślad. ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny !! Była tak zawiedziona kiedy doszłam do końca ;(( Chce więcej i więcej ! Scena Klaroline... brak słow <3 Ciekawe o co chodzi z Caroline ?? Czekam na NN Dodaj szybko :**

    Zapraszam do siebie !
    http://wefoundlove-klaroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż się samo prosi o "super" opinie. ! Genialny rozdział. Zastanawiam się co jest grane z Daviną, no wiesz... ta "wizja" czy coś była przerażająca. Scena "dziecka" mam na myśli Klausa i Caroline, była strasznie "urocza"? Tak, urocza jak i słodka. Zależy mu na niej. Jak dobrze że to napisałaś. Cieszę się że dodałaś ten rozdział. Mam nadzieję że uda ci się dodać 5 maja. Jeżeli chcesz możesz poczytać moje opowiadanie o Klaroline, dopiero zaczęłam. Więc.. o to one:
    http://love-begins-with-hate.blogspot.com/
    Mam nadzieję że zostawisz po sobie "ślad".

    Czekam niecierpliwie, pozdrawiam i życzę weny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. GRATULACJE! Zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej informacji tutaj:
    http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/2014/05/liebster-award_2.html

    OdpowiedzUsuń