Pierwotny Hybryda przeszukując cele stracił nadzieje, na to iż jego ukochana mogła znajdować się w jednej z nich. Stanął po środku cel i zamknął oczy wsłuchując się w najmniejsze detale.
Po chwili usłyszał pociągnięcie za coś metalowego. Ruszył w tą stronę bez większego zastanowienia.
Tak jak się spodziewał, Caroline, leżała na ziemi przykuta do jakiś metalowych prążków. Podbiegł do niej chwytając jeden z nich i odrywając od kamiennej ściany.
- Klaus. - Wyszeptała nie otwierając nawet oczu. Pociągnął za drugi prążek po czym złapał Caroline w pasie i razem stanęli na nogach. Dziewczyna otworzyła oczy uśmiechając się.
- Straciłaś dużo krwi - Podsunął swój nadgarstek do jej ust. - Pij.
- Nic mi nie jest. - Odpowiedziała, dokładnie wiedząc jak intymne jest dzielenie się krwią. Popatrzyła na niego z ognikami w oczach, po czym tak jakby odzyskując wszystkie siły, rzuciła mu się na szyje przytulając się do niego całym ciałem.
- Tak się bałem o ciebie. - Wyszeptał jej do ucha, powodując lekki dreszczyk na plecach wampirzycy. Odsunęła się od niego śmiejąc się lekko.
- Ty się bałeś ?
Przewrócił oczami rozumiejąc, że ma tyle siły, aby sama mogła dojść do auta.
- Chodź.
Objął ją jednym ramieniem, tak jakby byli co najmniej najlepszymi przyjaciółmi, po czym skierowali się do głównego wyjścia.
Blondynka przystanęła widząc najmłodszego z pierwotnych, po czym zostawiając Hybryde, podbiegła do Kola, przytulając go.
Klaus przyglądał się całemu zdarzeniu nie wiedząc co myśleć. Czy Oni byli w sobie zakochani?
Ze spuszczoną głową podszedł do Mikaela.
- Co z nim zrobimy ?- zapytał najstarszy.
- Czyż to nie proste?- Odpowiedział - Zabijemy.
Zapadła chwilowa cisza, której nikt nie chciał przerywać.
- Nie możemy tego zrobić Klaus- Caroline jako jedyna zainterweniowała.
- Dlaczego nie? - Udawał że nie zna przyczyny tego nieszczęścia.
Wszyscy zamieszali się patrząc na siebie po kolei.
- Nie dowiemy się, jaka super tajemnice skrywa. - Wymownie popatrzył na swojego starszego brata. Dokładnie wiedział co takiego jego ukochany ojciec ma w zanadrzu.
- Chcieliśmy ci powiedzieć...
- Zapewne. - Popatrzył na swojego ojca ostatni raz i wyszedł.
*Caroline
Zachowanie Klausa zdziwiło wszystkich, lecz każdy znał jej przyczynę.
- Może ja zostanę i poczekam aż się obudzi a po...
- Wykluczone Caroline - Elijah Nawet nie słuchał sprzeciwów.- Ja zostanę.
Razem ustalili, że Rebekah wraz ze Stefanem również zostaną, a Davina z Kolem i Caroline skierowali się do auta.
Klaus siedział za kierownicą, blondynka usiadła obok, a reszta osób usiadła z tyłu. Droga przebiegła skrępowanie i jakoś dziwnie się wydłużała.
Kiedy dojechali blondynka od razu skierowała się do pokoju, nie słuchając zachęt odprowadzenia do niego
* Następny dzień
Blondynka obudziła się dziwnie wypoczęta, szczęśliwa i zadowolona.
Po porannej toalecie zeszła do kuchni w celu oczywistym, kiedy usłyszała kawałek rozmowy.
- Myślę, że trzeba ją chronić i nie mówić jej, że...
- Tak, że Mikael uciekł.- Hybryda przerwał swojemu starszemu bratu.
- Dlatego musimy jej pilnować- Odpowiedział Elijah - Kol zajmiesz się tym?
- Dlaczego nie ja?- oburzył się blondyn.
- Bo ty masz już Davine.
- Mnie pasuje - Oznajmił zadowolony najmłodszy z rodzeństwa. Klaus obrócił się w jego stronę, łapiąc go za koszulkę
- Jeżeli ją tkniesz.. - Wysyczał przez zaciśnięte zęby, a Kol jedyne się uśmiechną.
- Wyluzuj bracie.
Blondynka ten czas wybrała sobie na wejście do kuchni, aby dać im i sobie znać.
Kol zwrócił na nią uwagę i wyrwał się od brata.
- Wstałaś już? - dziewczyna nie odezwała się tylko pokierowała wzrok, na najstarszego, po czym na Hybryde. - Jak dużo słyszałaś?
- Wystarczająco, aby powiedzieć wam, że nie potrzebuje niańki.
Klaus zrobił jeden ostrożny krok w jej stronę.
- To dla twojego dobra.
- Rozumiem, na prawdę jestem wam wdzięczna za to, ale nie potrzebuje opiekunki. Mieszkam z pierwotnymi pod jednym dachem.
- Mimo tego cię porwano.
- Nie byłam ostrożna, teraz będę. Kol i tak dużą część czasu jest zajęty, nie będzie opiekował się jeszcze mną.
- Dobrze- Zgodził się Elijah, patrząc z ostrzeżeniem w stronę swojego młodszego brata. - Postaraj się przynajmniej nigdzie nie być sama.
- Dobrze, w takim razie idę na zakupy, - kiedy zobaczyła jak już chcą zaprotestować, dodała - Z Rebekah.
Udała się do pokoju blondynki i wchodząc uśmiechała się od ucha do ucha.
- Nasze zakupu aktualne?
- Oczywiście. Pozwolili ci wyjść?
- Mam jeszcze pytać? - Zaśmiała się głośno
Nie czekając na odpowiedź po prostu skierowała się do swojego pokoju. Przebrała się w krótką sukienkę a obracając się wpadła na Klausa.
- Co tutaj robisz?
- Zastanawiałem się, czy nie potrzebujesz pomocy w ubraniu się.
- Dałam sobie radę. - Odpowiedziała i wyminęła go.
- Przepraszam cie za to w kuchni.- zatrzymała się, patrząc na niego przenikliwie. - Nie chce żeby ci się coś stało, jesteś zbyt ważna dla mnie.
Nic nie odezwanie się było dla Klausa znakiem jednoznacznym. Podszedł do niej, położył ręce na jej tali, zbliżając swoje usta do jej, kiedy do pokoju bez większego ostrzeżenia wleciała Rebekah, krzycząc coś nieokreślonego. Stanęła w pół kroku lustrując sytuacje. Młoda blondynka schowała twarz w klatce piersiowej Klausa.
- Nie umiesz pukać?- zdezorientowany facet zabrał ręce z jej talii i obrócił się w stronę siostry.
- Gotowa?- Caroline przeszła przed Klausa i uśmiechnęła się do pierwotnej. Wyszły, razem krok w krok, ale młodsza z nich stanęła, posłała starszej piękny uśmiech i rzuciła krótko
- Zapomniałam torebki- w wampirzym tempie była już w pokoju i bez pardonu w jeszcze szybszym tempie, rzuciła się na hybryde, pocałowała i zniknęła równie szybko jak przyszła.
*
Po chwili " młode " dziewczyny znajdowały się już w sklepach. Tempo narzuciły, równie szybkie co wiatr.
- Kocham tą sukienkę - powiedziała Caroline, biorąc do ręki błękitną sukienkę.
- To idź przymierz. - Dziewczyna zabrała jeszcze kilka innych sukienek i poszła do przymierzalni.
Starsza z dziewczyn była zachwycona wyglądem młodszej i skomentowała to tylko jednym krótkim zdaniem:
-Klausowi na pewno się spodoba - wampirzyca zmrużyła niebezpieczne oczy i skierowała się do kasy. A po chwili dołączyła do niej druga dziewczyna. Kiedy wyszły obie zgodnie stwierdziły, że są głodne i od razu skierowały się do Grilla.
*
Wchodząc od razu skierowały się do ulubionego stolika Caroline i przysiadły z uśmiechem na twarzy.
- Mam się tym najeść?- zapytała lekko poddenerwowana starsza z dziewczyn, przeglądając kartę spisu dań. Młodsza z blondynek uśmiechnęła się do niej wywracając oczami. Po chwili koło stolika pojawił się Matt, spoglądając z lekkim zdziwieniem na twarzy.
- Co podać ?
- Duże frytki- młodsza spoglądnęła na starszą.- Dwa razy i dwa piwa.
Kiedy pierwotna upewniła się, że przyjaciel dziewczyny siedzącej na przeciwko, zaszedł dość daleko, aby nie mógł ich usłyszeć, uśmiechnęła się do blondynki.
- Powiedz mi Caroline. - Zaciekawiona dziewczyna podniosła wzrok. - Jak to jest między tobą, a Kolem?
Młodsza zmarszczyła lekko brwi nie rozumiejąc o co chodzi. Nią, a Kolem? Po między nimi coś było? Była wręcz przekonana, że zapyta o Klausa.
- Po między mną, a Kolem?- zapytała. - Nic nie ma po między naszą dwójką.
- Nie ściemniaj mi Caroline.
- Mówię prawdę. Jest przystojny, to prawa, musiałabym być ślepa i głupia, żeby tego nie zauważyć, opiekuńczy też, zabawny i... lubię go, ale nie jest w moim typie.
- Wolisz raczej jego brata nie?
- Rebekah. - Krzyknęła lekko, uśmiechając się słodko, do Matta, który właśnie przyniósł im zamówienie.
- To prawda. Zawładnęłaś ich sercami. Chce wiedzieć.
- Ja I KOL jesteśmy przyjaciółmi. Jest dla mnie jak... bardzo starszy brat. Po za tym... wydaje mi się, że on kogoś ma.
- KOL? KOL, ten mój brat, takiego wzrostu- zaczęła gestykulować.- Takiej postury, i...
- tak on. - młodsza zabrała się za frytki w ekspresowym tempie, lecz druga nie powstrzymała się od małej uwagi.
- Może w ciąży jesteś.
- Chyba z tobą. - Prychnęła i odłożyła frytkę na talerz. - Po za tym to niemożliwe.
- Czyli tamto nagranie jest nieaktualne?
- Jakie nagranie ?
- "Nigdy nie prześpię się z Klausem"?- zacytowała.
- Dalej o tym pamiętasz- popatrzyła na nią znaczącym wzrokiem, po czym dodała.- Oczywiście, że pamiętasz, to ty.
- Czyli nieaktualne?
- Jak najbardziej aktualne.
- Ściemniasz.
- Mówię prawdę, po co miałabym kłamać?
- Kłamiesz. - Usłyszały głos Kola, który właśnie, niby przypadkiem, wszedł do baru. Z uśmiechem na twarzy usiadł obok i popatrzył na najmłodszą z towarzystwa. - Klaus mi powiedział.
Dziewczyna rozszerzyła szeroko oczy, wpatrując się w dwójkę pierwotnych.
- Co Klaus Ci powiedział?
- Może nie wprost rzecz jasna, ale po kilku bardzo długich zdaniach fuknął coś podobne do "masz racje" i wyszedł z mieszkania.
- Tak super. - Odpowiedziała - Idę się napić.
Podeszła do baru, z żenowaniem na twarzy, wywróciła oczami i uśmiechnęła się do barmana.
- Wódkę z lodem poproszę.
- Mogę zobaczyć dowód. - Przeklęła się w myślach, za to, że zapomniała go wziąć. Pochyliła się do przodu, łapiąc towarzysza za kark i spojrzała mu w oczy.
- Dasz mi to czego chce, a potem nie będziesz o niczym pamiętać.
Chłopak posłusznie skinął głową i zabrał się za wlewanie wódki.
Kiedy dostała trunek, usiadła z powrotem w pierwotnym stoliku i popiła drinka.
- Mówiłaś, że używasz hipnozy w ważnych sprawach.
- To była ważna sprawa.
Popijała trunek w ciszy, rozkoszując się przyjemnie mocnym zapachem i smakiem, kiedy do grilla weszła reszta pierwotnych. Zamówili burbon i usiedli w najdalszym stoliku jaki mógł znajdować się od miejsca siedzenia tej trójki, rzecz jasna nie świadomi, że ktoś ich podsłuchuje.
- Mikael jest jedynym, który nam zagraża. Doskonale wiesz, że teraz kiedy dowiedział się o Caroline, nie będzie bezpieczna. - Powiedział młodszy z dwójki.
- Rozumiem Cię Niklaus. Ale nie możesz zamknąć jej w domu przez swoje uczucie.
- Tu nie chodzi o moje uczucia.- Rozmowa schodziła na ciekawy tor, więc blondynka tylko pokręciła głową na pierwotnych, dając im niewerbalny znak aby się nie odzywali. Chce posłuchać, pomyślała po czym... przypomniała sobie tą irytującą małą rzecz.
- Caroline. - Obydwaj siedzieli już przy ich stoliku, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Klaus. - Odpowiedziała wywracając oczami. Jesteś wszędzie, pomyślała i obydwoje parsknęli śmiechem. Reszta zignorowała to patrząc tylko znacząco w naszą stronę.
- Co tu robicie?- zapytał Elijah,- Nie miałyście być na zakupach?
- Byłyśmy. - Rzuciła Rebekah- ale Caroline jakoś magicznie zgłodniała. - Zmieniła ton na bardziej zadowolony- Pomyślałam, że biedaczka może jest w ciąży - Zaśmiała się.
Skrzywiłam brwi patrząc na Klausa, który rzucił dziwne spojrzenie w stronę swojego starszego brata. Coś tu nie grało. Wsłuchała się w myśli pierwotnego słysząc tylko; Nie myśl o tym, nie myśl o tym, niemyślotym, niemyślotym.
O czym nie myśl, posłała mu niewerbalnie, ale ten nawet nie zaszczycił ją swoim wzrokiem.
-----------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM jeszcze raz PRZEPRASZAM.
Brak czasu i rozdział nijaki, ale trochę dłuższy niż normalny i obiecuje, że już niebawem coś się wydarzy.
Z dedykacją dla Tami G. *_*, elose, Roksi Lawenda, mulifemyhope23 Black-Riddle oraz Skufullofthestars Jelana
Tak, tak. Z tej strony elose, tylko zmieniłam nazwę na pewien czas. Wybaczam ci za brak rozdziału, bo napisałaś ten świetny rozdział. Zmieniłaś linka do bloga? Już myślałam biedna, że go usunęłaś. Nie strasz mnie tak nigdy, przenigdy. Akcja robi się coraz ostrza, eh, czuję taki okropny nie dosyt. Genialnie piszesz i powinnaś być tego świadoma. Zawsze coś co wychodzi z pod twojej ręki jest świetne. Mogłabyś mnie informować o rozdziałach, albo najlepiej dodaj gadżet "Obserwatorzy". I dziękuję ci za dedykację, kochana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :*
xoxo, elose
http://love-begins-with-hate.blogspot.com/
http://the-garden-of-devil.blogspot.com/